2007-08-24

"Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej" Michał Witkowski


Kim jest Barbara Radziwiłłówna XXI wieku? To królowa swego majątku w obskurnym lombardzie, a pochodzenie jej co najmniej niejasne, wszak na poły to arystokratka, na poły Żydówka. I przede wszystkim żadna z niej nadobna niewiasta, bo to sporej wagi jegomość z żylakami na nogach, o niezbyt świeżym oddechu, z resztkami włosów tonącymi w żelu i pielęgnowanym wąsem na mało atrakcyjnej twarzy. Barbara Radziwiłłówna z Górnego Śląska jest maniakiem zbierania wszelakiego, kolekcjonerem śmieci, wiecznym dorobkiewiczem i wiernym katolikiem wpatrzonym w obrazek Najświętszej Panienki, przed którym na klęczniku modły swe o pomnożenie majątku odprawia. Ustrojony w sznur pereł na szyi snuje swe opowieści o szarym życiu ciułacza i cinkciarza wdychając jednocześnie do swego współczesnego Zygmunta Augusta – bezwzględnego najemnika zza wschodniej granicy pieszczotliwie nazywanego Saszeńką. Oto Hubert, współczesna królewska femme fatale, odrzucona i odtrącona, ale arystokratycznie dumna i znająca swoją wartość.

Hubert barwnie opowie nam swój los, przedstawi dokładnie nieprzyjazną dla jego interesów polską rzeczywistość przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, w jakiej musiał walczyć o pomnażanie własnego majątku imając się różnych zajęć. Postać, której historia buduje fabułę najnowszej książki Witkowskiego, kryje w sobie wszelkie narodowe przywary i kompleksy. Z głębokiej religijności wynikać może tylko obyczajowa i kulturowa nietolerancja. Z pragnienia bogacenia się - kombinatorstwo i oszustwo. Z przekonania o wielkości swego narodu i piękna polskiej ziemi - obskurantyzm i sarmackie pieniactwo. Takiej to Polski właśnie odbicie mamy w chciwych oczach Huberta.

Ale Hubert potrafi też żarliwie kochać, miłosiernie współczuć i okazać czułość i wrażliwość. Komu i w jakiej sytuacji? Niechże lektura „Barbary Radziwiłłówny z Jaworzna – Szczakowej” poprowadzi zainteresowanych i odpowie na ich pytania. Wywoła także uśmiech na twarzy, zwłaszcza podczas czytania o epidemii przyprószenia i zgniłki zimowej, o produkowaniu malborasów wysokiej klasy, o udziale w spotkaniu poświęconym życiodajnemu dżemowi oraz o przygodach spotykających bohatera podczas pielgrzymki do Lichenia, którą nakazała mu przemawiająca z obrazu ukochana Panienka.

Michał Witkowski napisał książkę przewrotną, ironiczną, groteskową i prześmiewczą. Tak dokładnie, jak w głośnym „Lubiewie” penetrował środowisko polskich homoseksualistów, tak teraz z fotograficzną wręcz dokładnością przedstawi codzienne życie ciułaczy, kombinatorów, szmuglerów i podwórkowych zbirów. A nad wszystkim unosi się fatalistyczna, przygnębiająca ślunska atmosfery beznadziejności i braku perspektyw życiowych na podwórkach familoków i brudnych od węglowej sadzy ulicach górnośląskich miast i miasteczek.

Pasjonujący jest język, jakim współczesna Barbara Radziwiłłówna opowiada o sobie i świecie. Melanż przestawnego szyku, barokowej ozdobności, odniesień do literatury, wulgarnego pijackiego bełkotu i śląskiej gwary – czego tam nie ma ! I choć surrealistyczne wizje budowane przez autora chwilami męczą i powodują lekkie znużenie ich nagromadzeniem, to jednak lektura tej powieści zapewni zarówno dobrej rozrywki, jak i tematów do przemyślenia i rozmów ze znajomymi. Nie tylko w kawiarniach Jaworzna i okolic.

Brak komentarzy: