2009-01-21

"Brzytwa" Wojciech Chmielewski

Zbiór dwunastu opowiadań Wojciecha Chmielewskiego, opatrzony tytułem jednego z nich, jest w gruncie rzeczy dość duszny i osadzający w czytelniku jakiś ciężar, trudny do zwerbalizowania, ale pozostający na bardzo długo. Pozornie otrzymujemy od Chmielewskiego coś, czego naprodukowano już naprawdę dużo we współczesnej polskiej prozie, a mianowicie garść mocno osadzonych w realiach codzienności opowieści o zwykłych, szarych ludziach. To, co stanowi jednak o specyfice tego zbioru to umiejętność nieszablonowego i sugestywnego zstępowania do głębi uczuć i przeżyć, przez co wszystkie teksty w „Brzytwie” stają się ostrym ostrzem, które zatapia się w duszach bohaterów, krojąc ich wnętrze na mikroskopijne cząstki, z jakich autor układa coś na kształt alternatywnego świata niedopowiedzeń i wieloznaczności.

Wiwisekcja duszy oraz rozprawianie się ze wspomnieniami i bolesną przeszłością to dominujące motywy w tekstach Chmielewskiego. Bohaterka „Zgonu” mierzy się ze swą jaźnią, symbolicznie uciekając od samej siebie. Artystka w jesieni życia w „Zasypanej wsi” dokonuje gorzkiego rozliczenia ze swym dotychczasowym istnieniem. Przypadkowe spotkanie koleżanki ze studiów rozbija w „Pyzie” uporządkowany tok życia spełnionego męża i ojca, każąc mu zastanowić się nad tym, jakim człowiekiem się stał, jakim uczyniły go okoliczności i czy przeszłość, w której tak mocno angażował się w walkę z komunistycznym reżimem, może teraz wedrzeć się obecną nijakość jego życia.

Drugi charakterystyczny motyw spajający opowiadania to motyw wędrówki. We wspomnianym już „Zgonie” młoda dziewczyna spontanicznie podejmuje decyzję o wyjeździe z wielkiego miasta i powrocie w rodzinne strony. Bohaterka „Zasypanej wsi” odbywa specyficzną podróż w czasie i przestrzeni, zespolenie zaś z tytułową Schmergrube stworzy jej możliwość zrozumienia sensu swej egzystencji. Rowerowa wędrówka na stary kirkut czy też podróż służbowa, w którą udaje się bohater tytułowego tekstu, staną się drogowskazami, punktami wyjścia do innego myślenia o sobie i o otaczającym świecie. Tragiczna historia miłosna rozgrywająca się w tle hali targowej będzie miała swój finał w wędrówce na miejsce ostatniego spoczynku ukochanej Romana z opowiadania „Roman i dziewczyna”. Wędrowanie będzie dla bohaterów Chmielewskiego swoistą drogą duchowej ekspiacji i sposobem na zrozumienie spraw, z których trudno jest im się zwierzyć, nawet samym sobie.

Autor nie pozwala sobie na żadne ujawnienie w tych krótkich tekstach. Widzimy wyraźnie, że stoi obok zdarzeń, że bacznie się im przygląda i że wszystkie opisane sprawy to efekt uważnego i mądrego podglądania innych. Chmielewski zaskakuje także formą. Niepowtarzalne „Słońce” to świetnie skonstruowane miniatury literackie z życia tych, o których literatura na co dzień nie pisze. Na dwóch stronach „Cyganki” znajdziemy więcej ukrytej treści niż w wielostronicowych analizach przypadków tworzonych przez socjologów i psychologów. Jest to zatem zbiór, który warto znać, choć lektura do łatwych nie będzie należeć. Dzięki Chmielewskiemu bowiem, a może przez niego, sięgniemy podczas czytania do wnętrza samych siebie i zwrócimy uwagę ma myśli i emocje, które na co dzień ukrywamy.

Prozaik ociera się w swych opowiadaniach o banał, ale czyni to wdzięcznie i niepowtarzalnie. Najbardziej statyczne i przewidywalne w swej wymowie „Urodziny” kreślą grubą kreską moment przemiany w życiu samotnego warszawskiego yuppie z chwilą pojawienia się w jego życiu dość pretensjonalnej dziewczyny. Okaleczający się bohater „Brzytwy” swoje lęki, frustracje i pretensje do świata przerzuca na precyzyjne cięcia po rękach. W końcu dziewczyna ze „Zgonu” wysłuchuje zwierzeń koleżanki o tym, jak rozpoczyna się i kończy wiele związków między ludźmi. Nie są to jednak kwestie potraktowane powierzchownie. Banalność i sztampowość niektórych rozwiązań fabularnych niesie w sobie jednocześnie sporo symbolicznych ścieżek interpretacyjnych. A kroczenie po nich banalne z pewnością nie jest.

Myślę, że warto poświęcić wieczór na poznanie „Brzytwy”. Myślę, że warto zwrócić uwagę na to, iż objawia nam się w tej książce autor, który potrafi być prawdziwie otwarty na życie i który nigdy tak naprawdę nie stawia w swoich tekstach decydującej kropki.

Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, 2008

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Z Wojtkiem-autorem swego czasu sporo rozmawialiśmy. Na szczęście przy piwie, więc tematy nasuwały się same. Ile się wypiło i kto co puknął... Poezja.

Czy jednak jego opowiadanka są literackie? Nie jestem przekonany, szczegónie, że to jedynie opowieści, często zasłyszane, często przeinaczone, czasami konfabulacje, ale zawsze silnie ocierające się o grafomanię, jak to zdiagnozowano w recenzji.

W sumie to może i dobrze, że pisze, w innym wypadku podróże ze swego miasta (a mołojec z niego spod Centralnego niekwestionowany) na prowicję do domu małżonki spędzałby w kolejce podmiejskiej bezczynnie.

Anonimowy pisze...

No to jak Chmielewski czy Chmielowski?

A może Chmielak redaktor po prostu?

Jarosław Czechowicz pisze...

Cie, dziękuję za zwrócenie uwagi. Literówki już poprawione.