2010-02-08

"Złam prawo" Łukasz Gołębiewski

Czwarta powieść Łukasza Gołębiewskiego to kryminał z elementami powieści obyczajowej i społecznej. O ile wątek brutalnie zamordowanych kolegów narratora na początku lat osiemdziesiątych minionego stulecia rozwija się niespiesznie i ogólnie nie jest intrygujący, o tyle inne sprawy wydają się w tej książce bardzo sugestywnie opisane. „Złam prawo” porusza bowiem kilka problemów, z których najważniejsza wydaje się być sprawiedliwość rozumiana jako postępowanie wedle określonych reguł, kwestionowanie tej sprawiedliwości i programowy bunt wobec zasad ustanowionych przez społeczeństwo; deprecjonowana seksualność, którą autor opisuje jako chuć każącą odbywać akty kopulacji i która inicjowana jest w sposób co najmniej smutny (przy czym ciekawe jest, że karę za pierwsze stosunki płciowe ponoszą kobiety, nie męski bohater książki) oraz przede wszystkim sygnalizowana w tytule chęć łamania zasad. „(…) Łamię prawo, by zaspokajać ciekawość i bieżące zachcianki, ale nie zabijam przecież (…)”. Dla Krzysztofa, zbliżającego się do czterdziestki mężczyzny zgorzkniałego i cynicznego, całe życie oparte jest na walce z prawem, jednak morderstwo dokonane na dwójce jego przyjaciół jest już posunięciem, z którym zgodzić się nie może i które pozostawi na zawsze ślad w jego duszy.

Autor "Xenny" w introdukcji przedstawia nam bohatera, którego dzieciństwo i młodość wydają się najważniejsze, bo tylko dzięki zrozumieniu tego, jak Krzysztof uczył się życia, można pojąć, kim jest teraz i dlaczego jest w nim tak wiele goryczy. Młodość Krzysztofa to mroczny okres stanu wojennego, który jednak nie dotyka bohatera bezpośrednio. Przemiany dziejowe w Polsce są tu bowiem tylko tłem dla dramatów życia codziennego nastolatka. A Krzysztof to nastolatek niepokorny, który od samego początku ma problemy z ustaleniem tego, kim jest i jakie ma cele. W jego życiu ogromną rolę odegrają dziewczyny, potem dorosłe kobiety. Czytając „Złam prawo” stale znajdujemy się w sferze wpływów kuszącej kobiecości, punkrockowych rytmów, buntu i przekonania o tym, że jest się od urodzenia outsiderem. Bo Krzysztof buduje poczucie własnej wartości na wzmacnianiu w sobie przekonania, iż tylko poprzez bunt można wyrazić siebie.

Kryminalna intryga służy zapewne nakreśleniu dokładniejszego portretu psychologicznego Krzysztofa. Rytualny mord w 1981 roku w Polsce? Wypalony na ciele ofiary pentagram w czasach, kiedy tego typu symbol znany był tylko nielicznym? Śmierć dwóch braci, o której prawie wszyscy z czasem zapomnieli? Czemu służy cała ta opowieść? I jaką rolę odegrają w niej kobiety, z którymi Krzysztof obcuje jako młodzik, a następnie konfrontuje się w dorosłości?

„Złam prawo” to książka, przez którą prowadzą cytaty z tekstów awangardowych kapel muzycznych, to książka przepełniona złością i cynizmem, książka bardzo wyraźna i nieźle napisana, ale w jakiś sposób wtórna w stosunku do dotychczasowych dokonań autora. „Złam prawo” niczym nie zaskoczy. To dobry, stary Gołębiewski, którego znają już czytelnicy poprzednich książek i nowa, ale jednocześnie ta sama odsłona autora, który tym razem ukrywa się w postaci zawieszonej między tym, co było a tym, co jest.

To powieść, która od pewnego momentu złożona jest z kadrów, nie rozdziałów. Powieść, w której narracja staje się coraz bardziej płytka. Książka rozpadająca się wewnętrznie, opowieść coraz mniej nasycona emocjami, pozornie coraz bardziej obojętna. To taki trochę niebezpieczny zabieg, bo może wywołać rozmaite reakcje u czytelnika. Łukasz Gołębiewski udowodnił, że mimo trzech zbliżonych tematycznie książek, może powiedzieć coś nowego w czwartej. Tyle tylko, że tym razem jego opowieść nieco się rozmywa. Tak jak czas mijający w życiu Krzysztofa, jego pragnienia, marzenia i oczekiwania względem życia.

Wydawnictwo Jirafa Roya, 2010

Brak komentarzy: