2011-09-15

"Świadek" Ilja Mitrofanow

Była sobie kiedyś Besarabia. Może nie była krainą miodem i mlekiem płynącą, ale nikt tam żyjący zbytnio na swój los się nie uskarżał. Była. W 1940 roku, przejęta przez Rosję Radziecką, stała się miejscem niewyobrażalnie okrutnych zdarzeń. Zdarzeń, jakie poznamy dzięki świadkowi – Fiodorowi Pietrowiczowi o mówiącym nazwisku Pokora.

Książka Ilji Mitrofanowa to wstrząsające świadectwo dziejowych przemian, które uderzają w prosty lud. W tej opowieści zmienia się nie tylko otoczenie głównego bohatera, zmienia się przede wszystkim on sam i to okrutna przemiana, której dopiero pod koniec jest świadom.


Zanim do Besarabii wkroczą wojska radzieckie, wielu mieszkańców – przeczuwając piekło – postanawia emigrować. A Fiodor? Jest fryzjerem, ma strzyc, pilnować interesu, dbać o żonę oraz dwie córki i przecież nikt mu tego nie zabroni w miejscu, które jest jego. Pokora to antybohater. Niejeden z czytelników stwierdziłby, iż chwilami to postać papierowa. Nic bardziej mylnego. To on będzie świadczył, jego oczy będą obserwować zło, on także w finale tego zła dozna bardziej niż ktokolwiek inny.


Każdy z mieszkańców dawnej Besarabii winien stać się człowiekiem nowych czasów, czyli człowiekiem radzieckim. „Człowiek radziecki ma w oczach entuzjazm i pragnienie czynów”. Fiodor jest zachowawczy i na żaden czyn zdobyć się nie może. A jednak – dzięki strzyżeniu – wkrada się w łaski Pawła Pietrowicza i wydawać się może, iż nic mu u jego boku nie grozi. Problem polega na tym, że Fiodor nigdy nie stanie się człowiekiem radzieckim, a to, co dotychczas było jego ojczyzną zamieni się w krainę głodu, w której ludzie zrobią wszystko, by zdobyć kawałek chleba.


Trudno powiedzieć, co w tytułowym świadku pojawia się najpierw. Czy jest to gorycz, wstyd, a może poczucie wyobcowania. Paweł Pietrowicz i jego żona Rewmira okażą mu obojętność i odsuną się od niego tak szybko, jak szybko pozwolili być mu na w miarę bezpiecznej pozycji. Pokora jest bohaterem fatalnym, a spadające na niego nieszczęścia powodują, że staje się kimś na kształt besarabskiego Hioba. Mitrofanow pisze o cierpieniu w taki sposób, że nie jest możliwe wyobrażenie sobie tego, co przeżywa Fiodor i jemu podobni. Tak jak niewyobrażalne były hiobowe cierpienia. Niestety, nasz bohater w przeciwieństwie do biblijnego, nie otrzyma nagrody za pokorę i znoszenie udręk.


„Świadek” to studium jednostki przerażonej, zastraszonej i totalnie wyniszczonej. Taka książka jest i dokumentem, i porażającą fikcją literacką. Trudno w historii opisywanej przez Mitrofanowa znaleźć jakąkolwiek nadzieję. Trudno także ogarnąć, jak traumatycznym przeżyciem może być wykorzenienie, oszukanie, pozbawienie podmiotowości i zmiany pod wpływem długotrwałego głodzenia.


„Świadek” to niewątpliwie także książka polityczna i rozliczeniowa. Świadectwo okrucieństwa Historii zapisane językiem giętkim i trudnym do opisania. Właśnie język zasługuje na największą uwagę w tej powieści, bo choć jest to tłumaczenie, właśnie w języku opowiadania i dialogów dostrzec można dramat zderzenia ze sobą odmienności. Takich, które nie są w stanie ze sobą koegzystować.


Najazd Rosjan traktowany jest jako kara, ale trudno tak naprawdę znaleźć winę. To i wiele innych pytań zadaje sobie Fiodor, marionetka w rękach nowej władzy, któremu nie pozostaje nic innego, tylko świadczyć o tym, co ma miejsce. Prowincjonalne Kotłowiny stają się miejscem, z którego po jakimś czasie każdy chce uciec. Kiedy wydawać by się mogło, że do ucieczki sposobi się sam Pokora, widzimy wyraźnie, iż ona niczego nie zmieni.


Wstrząsające jest świadectwo Mitrofanowa. Bolesne prawdy z tej książki nabierają znaczeń symbolicznych. Lektura „Świadka” jest doświadczaniem wręcz klaustrofobicznego lęku. Ostatnie zdania nie są wyzwoleniem. Wyzwolenia nie ma. Jest tylko czarna rozpacz. A ona mówi sama za siebie.


Wydawnictwo Claroscuro, 2011

Brak komentarzy: