2013-10-13

"Zaklinacz słów" Shirin Kader

Wydawca: Lambook

Data wydania: 14 października 2013

Liczba stron: 316

Oprawa: miękka

Cena det: 36,90 zł

Tytuł recenzji: Opowiedz swoje życie…

Życie każdego z nas składa się z opowieści. Sztuką jest nie tylko zauważyć to, ale także przeżyć je świadomie. Chodzi o zdolność odkrywania w sobie narracji, które mają szansę stać się zapisane. Wtedy nasze historie tracą coś, ale także zyskują. Bo przecież „powieść traci wolność z chwilą, w której zostanie zapisana, zyskując w zamian życie wieczne”. O życiu wiecznym w opowieściach, o ich odnajdowaniu, przekazywaniu i rozmyślaniu nad nimi jest właśnie książka Shirin Kader. Pozornie kusząca orientalnym pięknem. Tak naprawdę osadzona jednak w świecie, w którym mało kto chce zrozumieć swoje opowieści i niewielu pragnie ocalić je od zapomnienia.

„Zaklinacz słów” rozgrywa się na ulicach multikulturowego Londynu; tam główna bohaterka pozna wiele tajemniczych historii i tam właśnie będzie starała się zrozumieć najważniejszą, swoją. Bo słuchanie opowieści będzie poszukiwaniem własnej tożsamości i stanowieniem swojego losu. Polka z Lublina stanie się współczesną Szeherezadą, która nie tyle opowiada, co gromadzi opowieści. Tym, którzy opowiadają swoje życie samodzielnie i z rozmysłem, Szeherezada dzisiaj nie jest potrzebna. Warto jednak przyjrzeć się temu, w jaki sposób Shirin Kader wychodzi od narratora, skupia się na bohaterze, a ostatecznie nadaje znaczenie historiom, które się opowiedziały. Tak po prostu, chociaż sporo w nich magii, orientalnego czasu i tajemnic, do których nie mamy dostępu.

Nina Czaplińska była specyficznym dzieckiem. W dzieciństwie, a właściwie jeszcze przed urodzeniem, kształtowały ją orientalne baśnie. Odkąd w wieku pięciu lat zaczęła czytać, zrozumiała, iż jest kimś napisanym, tylko nie była do końca pewna tego, czy sama się pisze, czy też może potrzebny jest ktoś, kto za to pisanie się weźmie. Bo spisywać życie można tylko z pełną jego świadomością. A młoda Nina miała przede wszystkim świadomość tego, iż otaczająca ją rzeczywistość jest światem niepełnym, daleko niedoskonałym, wybrakowanym nawet, bo wyzutym z prawdy narracji, które kryją się w życiorysach. Bohaterka – jak Sara Crewe – postanowiła polegać na wyobraźni i dzięki niej czuć się lepiej w świecie, w którym ludzie nie chcą znać siebie, nie wierzą we własne opowieści, nie mają świadomości, iż w nich są mikrokosmosem. Nieprzypadkowo Nina podejmuje się badań nad rolą bajarzy w arabskim średniowieczu. Kiedy staje przed okazją wyjazdu do Londynu, nie waha się. Z Lublinem nie jest związana; tam ludzie zamykają się w sobie, nie opowiadają, nie fantazjują, nie wierzą w życie ukryte w słowach. W Londynie Nina pozna kogoś, kto zwie się zaklinaczem tychże słów. Stanie się na nie bardziej otwarta i uczulona. Odkryje, że w słowach zapisana jest ona sama i jej przeznaczenie, ale tylko wtedy, kiedy kierowane do niej opowieści zrozumie w pełni i w sposób dojrzały.

Stający na jej drodze Gabriel Stork jest enigmatycznym hakawatim, także człowiekiem mediów ofiarującym im orientalny smak historii z symbolicznymi odniesieniami. Gabriel jest efemeryczny. Nieprzewidywalny. Nina wiąże się z nim, nie znając jego przeszłości i nie mając pojęcia o tym, czego oczekuje w ich związku. To związek bardzo specyficzny. W nim ujawnia się szczególna wrażliwość Niny; wrażliwość na szczegóły, ulotne drobiazgi, zapachy i dźwięki. Gabriel zaczyna być wszędzie i jest jednocześnie wszystkim. Tymczasem Nina nie ma jeszcze świadomości tego, że dzięki niemu ma odkryć samą siebie. Tę, która kiedyś skryła się przed światem w świecie baśni i tę, która teraz powinna z nich na chwilę wyjść, by – bogata o przeczytane mądrości – napisać siebie naprawdę. Gabriel prosi ją, by napisała o nim, a Nina dopiero potem zrozumie prawdziwe przesłanie tej prośby. Tymczasem będzie chłonąć Londyn taki, jakiego jego mieszkańcy na co dzień nie dostrzegają. Londyn wiecznych opowieści, które snują się po kawiarniach, straganach, księgarniach czy gabinetach wielbicieli sztuki. Nina kroczy drogą ku samopoznaniu, ale najpierw poznać musi kilka symbolicznych przypowieści, dzięki któremu zrozumie i częściowo Gabriela, i samą siebie, w gruncie rzeczy niedostępną dla świata przez dłuższy okres czasu.

Poznamy historię egipskiego sklepikarza Abu Zaida, u którego klienci otrzymują dokładnie to, co mają w sercu. Będziemy podążać drogą jordańskiego włóczęgi o hipnotyzującym spojrzeniu, którego nieszczęśliwa dusza domagać się będzie uwolnienia od klątwy okrutnego dżinna. Wysłuchamy opowieści Marokanki Jasminy o ucieczce przed zbrodniarzem z namiętności i o tym, że można okraść kogoś z miłości i szczęścia. Stawimy czoła zarzutom pewnej Hinduski, która neguje chrześcijańskie przywiązanie do cierpienia, snując jednocześnie opowieść o cierpieniu wielowymiarowym i to w dwóch pokoleniach. Co te opowieści dają Ninie? Na co mają ją naprowadzić? Okazuje się, że nie są to spotkania przypadkowe i poprzedzają dramatyczny zwrot akcji, po którym bohaterka nie będzie w stanie określić tego, co się dzieje wokół niej i w niej samej.

Shirin Kader rozpisuje na kilka głosów przejmującą narrację o dorastaniu do życia świadomego; o znalezieniu w nim swojego miejsca, o które nie będzie łatwo, jeśli nie ukonstytuują go życiowe opowieści. Każdy z nas bowiem może być opowiedziany i powinien zostać spisany. Każdy kryje w sobie historie, dzięki którym można pomóc innym. „Zaklinacz słów” jest zatem o wysiłku opowiadania i o roli, jaką opowiadanie może mieć na drodze zrozumienia tego, po co i przede wszystkim dla kogo się opowiada.  To także – o czym nie wspomniałem – piękna historia miłosna, która ucieka od ckliwych, banalnych rozwiązań. Autorka zamyka swe narracje w egzotycznym kręgu, bo tylko dzięki bliskości z Orientem, może tę historię – europejską przecież – opowiedzieć w sposób pełny i wyraźny. Na kartach książki spotkamy ludzi, ale i magiczne przedmioty, które za nich będą opowiadać. Tajemniczy portret, rozpadająca się filiżanka, szron w upale i mnóstwo zestrojonych ze sobą drobiazgów, które czarują i zachęcają do poznania – historii Niny i tego, ile jest w niej dla nas samych do wzięcia. Bo życie wciąż się opowiada; czasami tylko potrzebujemy Szeherezady, aby opowiedziało się naprawdę.

PATRONAT MEDIALNY

2 komentarze:

MZ pisze...

Świetna książka, ładnie, niemal plastycznie napisana, pozwalająca oderwać się od codzienności. Okładka idealnie dopasowana do treści, tworzy ciepły, mistyczny nastrój. polecam

Pani_Wu pisze...

Książka mnie oczarowała i zaczarowała. Piękna zawartej w niej opowieści dopełnia staranne wydanie. Książka może być wspaniałym prezentem i ze względu na wygląd i przede wszystkim, ze względu na treść.