2016-02-24

"Przez morze. Z Syryjczykami do Europy" Wolfgang Bauer

Wydawca: Czarne

Data wydania: 10 lutego 2016

Liczba stron: 144

Tłumacz: Elżbieta Kalinowska

Oprawa: twarda lakierowana

Cena det.: 34,90 zł

Tytuł recenzji: Dramat przekraczania granic

Wolfgangowi Bauerowi i jego przyjacielowi Stanislavowi Kruparowi nie do końca wyszedł reportaż w takim kształcie, w jakim chcieli go widzieć. Obaj dziennikarze zaplanowali przejście przez ogrom ekstremalnych przeżyć, których dane jest doświadczać syryjskim uchodźcom przedostającym się przez Egipt ku Europie. Ich misja, bardzo przecież niebezpieczna, nie została zrealizowana. Ich tożsamości odkryto dużo szybciej, niż się tego spodziewali. Nie mogli się podawać za uciekinierów. W związku z tym „Przez morze” to rzecz podzielona na dwie części – w pierwszej czytamy o początkowej drodze, o niepewności i strachu, o łapówkach i nieludzkich formach kontaktowania się grup przemytniczych. Drugą część stanowią spisane wspomnienia Syryjczyków, z którymi los rozdzielił dziennikarzy. Ci drudzy w komfortowych warunkach wrócili do swoich bezpiecznych domów. Ci pierwsi musieli zaryzykować dosłownie wszystko, by zrealizować swoją podróż z rozpaczy. Podróż przez akwen będący wielkim europejskim cmentarzyskiem. Powodem do europejskiego wstydu, do którego wielu się nie poczuwa. Nie mówi się bowiem dużo o tych, którym nie udało się z różnych względów przeprawić przez Morze Śródziemne. Ich ciała często nie zostaną wyłowione, pochowane. Morska granica śmierci to jednak tylko jedna z granic wytrzymałości i człowieczeństwa, przez które muszą przeprawić się uchodźcy z Bliskiego Wschodu.

To książka, którą rozpoczyna opis biegu potępionych. Handel ludźmi w Egipcie ma różne oblicza i jest zorganizowany na kształt branży turystycznej. Każde ludzkie istnienie ma swoją cenę. Dążąc do morza, ludzie idą na kompromisy z resztkami godności i muszą nauczyć się pokornie przyjmować razy – te dosłowne i symboliczne. Chcący dostać się do Europy uchodźca musi być w pewnym stopniu szaleńcem. Musi pożegnać zdrowy rozsądek i przywiązanie do życia. Musi być gotowy na ciągłą niepewność, ale wielu w tej niepewności żegna się ze strachem. Pozostaje determinacja i nieme pozwolenie na traktowanie się jak towar. Tak to się odbywa nie tylko w Egipcie. Bauer doświadcza przerażających warunków, w jakich uciekinierzy oczekują na swoją szansę, i dostrzega w ich obliczach coraz więcej wspomnianej determinacji. Rozpacz jest motorem napędowym działań, o jakich nie pomyślałby nikt z Europejczyków. Nikt nie wyobraziłby sobie, jak wiele trzeba zainwestować i jak wiele zaryzykować, by mieć szansę na godne życie.

"Przez morze" to reportaż złożony przede wszystkim z dramatycznych i bardzo plastycznych opowieści, które obrazują, jak wyglądają kanały przerzutu ludzkiego towaru i w jaki sposób Morze Śródziemne wyznacza tę najbardziej skomplikowaną z granic między światem wojennej pożogi a światem odcinającym się od wojen - wcześniej w polityce zagranicznej, teraz w polityce wobec imigrantów. Bauer opisuje kilka dróg, na których mnożą się wciąż nowe trudności i które nie obiecują osiągnięcia celu. Unia Europejska od pewnego czasu uszczelnia granice, a to oznacza tylko tyle, że uchodźcy podejmują coraz bardziej ryzykowne próby dostania się na Stary Kontynent. Ci z reportażu Bauera muszą mierzyć się z samotnością, w której znajdują jednocześnie siłę do tego, by pokonywać przeszkody. Na żadnym etapie ich podróży nie ma gwarancji tego, że misja przekraczania granic zakończy się powodzeniem. Bauer sygnalizuje też obecność granic innego rodzaju - tych mentalnych, których jako Europejczyk się wstydzi. Tych, które być może powodują, że nie chcemy poznawać prawdziwych historii uchodźców. Takich jak te z reportażu "Przez morze".

Strefy wpływów grup przestępczych z dużą surowością wytyczają także te kanały, przez które można się przedostać ku lepszemu światu. W tej szaleńczej wędrówce zawsze liczy się przede wszystkim osobiste szczęście. Każdy etap podróży okupiony jest łapówkami, każdy naznaczany szeregiem zależności. Książka bardzo czytelnie pokazuje, jak łatwo można dać się oszukać i ile determinacji oraz środków pieniężnych potrzeba do tego, by ledwie rozpocząć niepewną podróż ku wolności. Istotą człowieczeństwa staje się tylko przetrwanie. A tymczasem miejsca, z których uciekają opisywani bohaterowie, to miejsca bez możliwości jakiegokolwiek przetrwania. Wolfgang Bauer w żołnierskich słowach nakreśla anatomię licznych wojen, które toczą się na Bliskim Wschodzie, i podkreśla wyraźnie, że ofiara złożona przez Syrię jest ofiarą setek tysięcy śmierci, z którymi nikt i nigdzie się nie rozlicza. Być może nie zrobi tego w żadnym czasie ani miejscu.

"Przez morze" zadaje pytania o to, na ile my, Europejczycy, jesteśmy odpowiedzialni za ten dramatyczny exodus. Co możemy zrobić dla ludzi, którzy gotowi są poświęcić wszystko, by żyć w innym, lepszym świecie. To książka rozprawiająca o znaczeniu różnorodnych granic. Część z nich powstała w wyniku wydarzeń,  na które nie mamy wpływu. Niektóre z nich wyznaczone są w naszych umysłach. Dlatego Bauer operuje tak sugestywnymi środkami wyrazu i opisuje podróże swoich znajomych uchodźców z ukazaniem każdej drobnej nawet trudności, z jaką musieli się mierzyć. Z pewnością byłby to bardziej wyrazisty reportaż, gdyby udało się utrzymać w tajemnicy dziennikarską tożsamość. Ta tajemnica była konieczna przede wszystkim przy obcowaniu ze szmuglerami. Bo proceder handlu ludźmi jest tak samo oburzający jak czynniki skłaniające do ucieczki z doświadczonych konfliktami zbrojnymi rejonów. Otrzymujemy coś innego, niż było zaplanowane, ale jestem przekonany, że bez względu na formę przesłanie tej książki pozostaje niezmienne i bardzo czytelne. Bauer sugeruje, kto i w jaki sposób może być odpowiedzialny za wszystkie te dramatyczne losy na morzu. Także za śmierci w jego odmętach. Bo nikt bez naprawdę poważnego powodu nie ryzykuje życia swego i swojej rodziny, każąc sobie płynąć przez wzburzone morze bez jakiekolwiek pewności osiągnięcia celu.

Brak komentarzy: